PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107556}

Amerykańska sielanka

American Pastoral
6,1 16 041
ocen
6,1 10 1 16041
4,8 14
ocen krytyków
Amerykańska sielanka
powrót do forum filmu Amerykańska sielanka

Wszystko byłoby w tym filmie super (aktorzy, scenografia, temat, postać córki) gdyby nie ale, które wszystko przekreśla: zupełnie nie trzymający się kupy scenariusz, czy też raczej rzucone, niewynikające z siebie kolejne zdarzenia.
O czym to było? Terroryzm - nie, portret społeczny rodziny, nieco tkniętej amerykańską hipokryzją - nie. Dylematy i niepokoje społeczne, zamieszki murzyńskie - nie. Dramat ojca i męża, nad którego rodziną zapanowało fatum - nic z tego. Nawet nie powiedziałbym, że to portret wrażliwej dziewczyny, która nie może udźwignąć okrucieństwa otaraczjącego świata...

Sama kreacja dziewczynki jest zupełnie nieprzekonująca - nie jest zupełnie pokazane dlaczego tak naprawdę przeszła taką zmianę, aby potem przejść kolejną i kolejną. Wątek pozycji społecznych rodziców - tknięty i zostawiony, dramat społeczny zamieszek murzyńskich - ledwie dotknięty. Kompletnie od czapy, niesfinalizowane sugestie o jakichś damsko-męskich napięciach między córką i ojcem (molestowanie?)? Pozostawione. Konflikt z matką - poruszony i nic z tego nie wynikło. Postać uwodzącej szantażystki, ta scena w hotelu - kompletnie od czapy. Nijak miała się do rozterek i biografii bohatera. Litania pretensji żony, z której mąż rzekomo zrobił maskotkę - o co tu chodziło???

Dobrze zagrane, ale zupełnie znikąd, bez logicznego rozwinięcia. No i tak mogę pisać i pisać... niestety :( Szkoda.

Safo

Moim zdaniem, nie ma znaczenia, jak ja bym się zachował. Ważne, czy zachowanie ojca można wytłumaczyć i zrozumieć w ramach tych realiów, które prezentuje film. A film nie jest opowieścią o przyjemnych relacjach rodzinnych, ani też rzeczowym dokumentem o życiu rodziny, ale mrocznym dramatem o cierpieniu, stracie i izolacji. I w tym kontekście działania ojca, który patrzy, jak pomału traci córkę, jawią się jako naiwna próba uratowania czegoś z tego pożaru, którego nie rozumie. On nie wie, że ocalić niczego nie zdoła. Straci ją, niezależnie od tego, co zrobi.

ocenił(a) film na 5
zweistein

Ok. Wytłumaczyć wszystko można, w końcu ludzie rzadko zachowują się racjonalnie. Ostatnie zdania to jednak twoja interpretacja. Równie dobrze, gdyby rodzice byli bardziej racjonalni i ich zachowania były adekwatne do sytuacji (chociażby w związku z dziwną sytuacją u psycholożki), bunt nastolatki mógłby się skończyć jak większość tego typu buntów, a nie zamachem i problemami psychicznymi.

Safo

Ale wówczas mielibyśmy do czynienia z zupełnie innym filmem.

ocenił(a) film na 7
Safo

Bardzo ale to bardzo spłaszczasz i upraszczasz. Matka dosłownie rozum straciła z powodu tego co dotknęło ich rodzinę (tańczenie i śpiewanie nago w miejscu pracy męża raczej o tym świadczy) i skrajnie umęczona znajduje sobie ucieczkę w inne życie. To tak odnosząc się tylko do jednego twojego zarzutu bo do innych nie ma sensu - nie rozumiesz tego filmu bo albo jesteś za młody (a) albo po prostu do ciebie nie trafia - zdarza się.

ocenił(a) film na 5
Nina281

Matka od początku była dziwna - przypomnij sobie jej reakcję, gdy córka miała inne zdanie, jeszcze w podstawówce - wręcz szał i by mąż coś zrobił... Raczej powoli traciła rozum przez lata, bo córka nie chciała grać idealnej - gdy ona zapewne grała tak całe życie. Z tym sobie przede wszystkim nie radziła, a śpiewanie nago w pracy było raczej reakcją na zniszczenie "perfekcyjnego" życia, po czym po krótkim pobycie w klinice, wróciła do grania "idealnej" żony - co było pokazane na przyjęciu - a w jej "idealnym" życiu nie było miejsca dla "nieidealnej" córki, więc o niej zapomniała. Nie twierdzę, że to nie są ciekawe postacie pod względem psychologicznym, ale na rodziców się nie nadawali.
Do zarzutów, że nie rozumiem filmu czy że jestem za młoda - nie będę się odnosić. Nie trafia do mnie - zdecydowanie. Twórcy filmu chcieli coś przekazać, ale według mnie nieudolnie.

ocenił(a) film na 7
Safo

Masz bardzo powierzchowne postrzeganie tego filmu, no ale trudno, nie masz najwidoczniej możliwości spojrzenia z innego punktu widzenia, tkwij więc w swoim przekonaniu.

aronn

zawsze śmieszy mnie to głupie gadanie że niejasności w filmie albo w ogóle brak zakończenia bo widz może sobie dopowiedzieć resztę i w ogóle och ach jakie to głębokie. film ma opowiadać historię a nie rzucić jakimś pomysłem żeby go sobie rozwinąć kto normalny idzie do kina żeby samemu pisać scenariusz. może wcale nie oglądać filmu tylko sobie "dopowiedzieć" go całego.

ocenił(a) film na 9
Safo

To film o miłości ojca do córki. I powiem tak, stanowczo nadużywa się słowa "relacje patologiczne" albo "patologiczna rodzina". Słowo patologia oznacza z greckiego naukę o cierpieniu...Ja nie wiem czemu ona taka się stała, i g. mnie to obchodzi. Nie można wmawiać ludziom za pomocą psychologa, że mają czuć coś czego nie czują. Jakby rodzice wzięli ją do psychologa, a jakby a srakby. A jak by psychologów nie było?
Mnie się podobało to jak ten ojciec o nią walczył. Film jest ciężki, o trudnej miłości.
Acha w tym gabinecie wmówiła ta psycholog tym rodzicom brednie. Obwiniane rodziców za indywidualne cechy czy decyzje dzieci, tak się robi wtedy gdy nie można zaakceptować psychiki, takiej jaka jest naprawdę. Jest okrutna, a nie dobra czy poprawna. Poza tym ta psycholog był nieźle walnięta....
Pójście do psychologa to pójście do laickiego księdza po poradę. Polecam Rewizję psychologii ludziom, którzy myślą, że psychika dziecka należy do rodziców. Psyche należy do psyche. Nie do tabletek czy ośrodków tresury.

ocenił(a) film na 5
kejtnova

Może nadużywa, ale też zdecydowanie zbyt często tego typu rodziny traktuje się jak coś normalnego. A ci rodzice nie zachowywali się normalnie. Sama piszesz, że psycholog wmawiała rodzicom brednie. Pozwoliłabyś dalej dziecku do niej chodzić? A w filmie jest zero reakcji rodziców. Owszem, po minach widać, że nie przyjęli jej słów, ale też ani nie zmienili córce psychologa, ani nie uznali, że nie potrzebuje do niego chodzić. To wg mnie zdecydowanie nie jest normalne.
Tobie się podobało jak ojciec walczył o córkę, a dla mnie było to żenujące. Szczególnie jego spotkania z córką - gdy ewidentnie dziewczyna krzyczała o pomoc, a ten sobie poszedł... A potem jak idiota stał przed pustym budynkiem. Nie twierdzę, że to nie była trudna miłość ojca do córki, ale ojciec zachowywał się jak idiota.
Jasne, że każde dziecko jest inne, ma własny charakter etc. Ale to nie ma nic wspólnego z tym, jak bohaterka jeszcze jako dziecko się zachowywała. Poza wzięciem jej do łóżka, gdy miała koszmar, w scenach, które widzimy, rodzice nie próbują jej pomóc poradzić sobie z własnymi emocjami (a to był problem, który należało rozwiązać,, a nie jej wrodzona psychika). A gdy się wszystko nawarstwiało, matka tylko wrzeszczy, ojciec co prawda rozmawia, ale kompletnie bezmyślnie - przecież po tym, co jej powiedział, że może działać u nich w miasteczku - przy tym jak ona się zachowywała i co mówiła od razu można było przewidzieć, co się stanie. Znam podobne dzieci, równie wrażliwe, rozemocjonowane, wszystko przeżywające wręcz za bardzo - ale rodzice z nimi rozmawiają o ich emocjach, o tym, co czują, są wsparciem - i dzieci uczą się sobie z sobą radzić.
Co do twoich ostatnich zdań - to że jest pełno ludzi z papierkiem psychologa, którzy tylko szkodzą, nie znaczy, że ludzie nie potrzebują pomocy - to jedynie znaczy, że trudno ją znaleźć. Zaburzenia psychiczne, choroby też określiłabyś, że "to taki charakter" i nic nie należy robić? Bo tabletki czy "tresura" jest "be"?
Jeśli jesteś rodzicem, to robisz wszystko, by pomóc dziecku. A w filmie oni nie robili praktycznie nic - więc nie wiem, czym się zachwycać.

ocenił(a) film na 9
Safo

Bo nie można zrobić nic. Czasem można tylko kochać i dlatego właśnie ostatnie sceny są czymś co na długo pozostaje w pamięci. Nie można zrobić nic, czasem nie można i właśnie dlatego jest to film cenny. On nie mógł jej ratować na siłę i nic by to nie dało. Tutaj tkwi szkopuł, wziąłby ją do siebie, ale ona i tak pozostałaby tam, w tej brudnej dzielnicy, w tym opuszczonym domu. Kwestia postrzegania człowieka jako istoty psychologicznej jest ważniejsza od zapewnienia potrzeb materialnych. Kwestia, którą oblała sama psychiatria, skoncentrowana na potrzebach materialnych, a nie PSYCHOLOGICZNYCH. Zdrowie jest kwestią umowną kultury i wymogiem statystycznym, a nie potrzebą psychiki itd.
Dlatego nieporozumieniem jest pomaganie ludziom tak jak chcemy my sami. Bezdomny nie potrzebuje domu, jeżeli taki był jego wybór. Kiedyś raz przeczytałam artykuł o bezdomnych, ktoś im dał pokój w hotelu, oni hotel rozwalili. No i zaczęłam się zastanawiać, po co bezdomnym hotel. Bezdomny potrzebuje butów, herbaty, a nie dachu nad głową. To dla obserwatora DOM jest najważniejszy. Widzieć czyjeś potrzeby nie patrząc przez pryzmat własnego życia, nie patrząc przez pryzmat statystyki i materii tylko patrzeć oczami danej osoby. To są rzeczy, które ludzi przerastają. Tej dziewczynie nikt nie mógł pomóc, bo to była jej kara, a ona w tą karę wierzyła.

ocenił(a) film na 5
kejtnova

Więc uważasz, że lepiej nic nie robić - założyć, że się nie da i zaakceptować to. Tylko żeby do tego punktu dojść, należałoby najpierw zrobić wszystko, co w swojej mocy, by pomóc.
"Kwestia postrzegania człowieka jako istoty psychologicznej jest ważniejsza od zapewnienia potrzeb materialnych" - Przede wszystkim należy widzieć człowieka, a nie jakąś "istotę psychologiczną". Bo to człowiek jest najważniejszy, nie frazesy i to jemu należy pomóc, a nie porzucać. Nie ma to nic wspólnego z potrzebami materialnymi.

Bezdomni to zły przykład - to dorośli ludzie i do niczego ich się nie zmusi. Jeśli nie z własnej winy stracili dom, to zwykle przyjmują pomoc i szukają jej. Jeśli przez pijaństwo, to musieliby chcieć z niego wyjść, a zwykle zamiast herbaty wolą piwko czy wódkę i nawet do noclegowni nie chodzą, bo tam muszą być trzeźwi.
Merry to było dziecko, a dziecku trzeba pomóc nawet wbrew jego woli. Znajoma mamy miała problem z synem - po podstawówce zaraz zaczął pić i ćpać. Nie radziła sobie i rozumiem, że ty zostawiłabyś chłopaka, żeby żył na ulicy - bo przecież skoro nie chce pomocy, to "nie można nic zrobić"... Ale że chłopak ma normalnych rodziców, złapali go, zawieźli do szkoły zamkniętej, gdzie poznał dyscyplinę, odizolowano go od kolegów - i zdobył zawód. Teraz ma dobrą pracę, rodzinę i jest wdzięczny rodzicom, że go nie porzucili. Bo żyje i jest szczęśliwy, a nie zaćpał się w jakiejś ruderze.

Mam wrażenie, że nie znasz nikogo z zaburzeniami, chorobami neurologicznymi czy psychiatrycznymi. Znalezienie dobrego lekarza to cud, a żeby dobrał (metodą prób i błędów, bo innej nie ma) właściwe leki, to kolejny cud. I nie chodzi tu o żadną "kwestię umowną", tylko o to, by być sobą, móc żyć i być szczęśliwym. W przypadku Merry mamy ewidentne zaburzenia i to nie dlatego, że społeczeństwo jej nie akceptowało, a nawet właśni rodzice, tylko dlatego, że sama sobie szkodziła i nie była z sobą szczęśliwa. I dlatego potrzebowała pomocy, której nie otrzymała.

ocenił(a) film na 9
Safo

Ona nie potrzebowała pomocy niczyjej i ja to szanuję, a ty nie..Nie jesteś w stanie się z tym pogodzić ani pojąć. Puść sobie bajki, bo jesteś na etapie że potrzebujesz dobrych zakończeń. Ty zdaje się uważasz, że szczęście to jest kwestia doboru tabletek. A może po prostu sobie kokainę zażyj, też będziesz szczęśliwa.
Nie ma leków na psychikę, bo psychika to nie problem medyczny. Chyba że ty jesteś z tych co kult PSEUDO nierównowagi chemicznej głoszą i każdy fenomen czy uczucia lub emocje, na które się nie zgadzają, sprowadzają do pseudo biologicznej choroby mózgu. Ich należy gonić pałą albo zmusić by sami żarli te zatruwające organizm świnstwa.


ocenił(a) film na 5
kejtnova

Wow, widzę, że chyba trafiłaś kiedyś do nieodpowiedniego lekarza, skoro tak agresywnie do nich podchodzisz. Ale stwierdzenie, że nie ma chorób psychicznych... Nie skomentuję. Oczywiście wmawiać można sobie wszystko.
Jasne, że żadne tabletki szczęścia nie dadzą, bo nie od tego są - mają pomóc na jednostkę chorobową, pomóc żyć bez odjazdów, skoków od manii do depresji etc. Jak tego nie znasz, nie zrozumiesz, że to choroba, a nie "psychika". Zapewniam, że każdy chory takiej "psychiki" chętnie by się pozbył.
W przypadku Merry nie chodziło o tabletki, tylko o to, by ktoś jej pomógł z uczuciami, z którymi sama sobie nie radziła. Ale wg ciebie było wszystko ok... To tak samo, jakby powiedzieć, że pedofil ma taką psychikę i nie powinien nic z nią robić - bo to nie problem, tylko jego "psychika"... Eh... Jak twoja "psychika" prowadzi cię do zabijania, to nie zostawiasz tego ot tak - nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Ale do tego też trzeba dojrzeć.

Safo

dobra, czytam i czytam... ;D powiedz mi Safo, jak to nikt nie chciał jej pomóc?
Dlaczego ciągle powtarzasz ze wina lezy po stronie rodziców i nikt nie chciał jej pomóc?
Wyobraź sobie, że jesteś głową rodziny, masz taki biznes, dom na utrzymaniu realizujesz uczucie z miłością swojego zycia i masz dziecko które sprawia coraz wieksze problemy w dodatku te problemy zaczynają byc tak głębokie... ze nie bardzo wiesz o co chodzi bo sie nigdy z czymś takim nie spotkałeś. Wierzysz w rozwiązanie sytuacji, ze wszystko będzie dobrze wystarczy ze dasz kazdemu sporo miłości. Dbasz o dom, o biznes i to niemały, o znajomości, o rozwój wszyskich w twojej rodzinie. Jest wiele razy pokazane, ze mimo takiego trybu zycia ojciec znajdował czas na spędzanie go TYLKO z córką i starał się ją zrozumieć. Co mógł zrobić dorosły człowiek ktorego celem jest wybudowanie domu, stworzenie idealnej rodziny ( co zrobił zresztą ) który spotyka sie z tak głębokimi odchyłami swojej córki? Próbował jej słuchać - rozumiał to na swój sposób i starał się z nią rozmawiać. Był bardzo emocjonalny na swój sposób i starał się i to w tym filmie boli najbardziej. Jak wiele musiał znieść mimo dobrych intencji, wielkiej siły i dobrego serca. To totalnie nie była wina rodziców a " czegoś ze środka " z jego córki, co ją stworzylo i zawładnęło.
Córka po prostu... wpadła w coś i w to uwierzyła w nieodpowiednim momencie zycia chyba... ostatnia scena, w której się pojawiła , gdy ją zobaczyłem to powiedziałem pod nosem " cięzkie miała wejscie w dorosłość..." .
Pozdro

ocenił(a) film na 5
b4rt3k0pl0

Ok, ojciec był prostym człowiekiem, który nie potrafił pomóc córce, bo jej problemy go przerastały, więc łatwiej było większość rzeczy zignorować. Ja go rozumiem, ale niewiedzia, nieumiejętności - to nie zwalnia z odpowiedzialności za dziecko. Jak sobie nie radzę z dzieckiem, próbuję wszystkiego, w ostateczności i szkoły z internatem...

Piszesz, że "Córka po prostu... wpadła w coś..." - jak? To lata pięćdziesiąte, nie ma internetu, radio, tv to rządowa propaganda. W bibliotekach starannie dobierają lektury dla młodych (co wciąż w Stanach się zdarza na prowincji), w szkole najwyżej mogła się dowiedzieć, że komuniści to wróg etc. Panienki z dobrych domów nie wychodzą same wieczorami, nie poznają ludzi na ulicy... Ojciec raczej nie trzymał Marksa na półce, bo nie miał pojęcia o czym ona mówi i nie wchodził z nią w dyskusje. Mogę zrozumieć, ze pozwalali jej samej kupować książki (chociaż wypadałoby się zainteresować lekturą dziecka, szczególnie tego młodszego, gdy łatwo "wpaść" w dziwne idee), ale wciąż nie daje mi spokoju puszczenie samej nastolatki z prowincji do wielkiego miasta w innym stanie do obcych, podejrzanych ludzi, których córka nazywa "przyjaciółmi". Znowu brak zainteresowania tymi przyjaciółmi... Myślę, że nawet w naszych czasach normalni rodzice mieliby problem z pozwoleniem córce w tym wieku na samotny wyjazd do Nowego Jorku do nieznanych "przyjaciół". Właśnie w tym nieodpowiednim momencie życia rodzice pozwolili, by "wpadła w coś", a potem umyli ręce, że to nie ich wina, tylko "czegoś ze środka" - czego? Dla mnie to bronienie własnej nieudolności, bo "coś" nie bierze się z niczego.
Pozdro.

kejtnova

idealnie powiedziane, zgadzam się pełni. jeśli patrząc na ten film pod kątem Twojego patrzenia, to Twoja ocena jest jak najbardziej odpowiednia do tego. Jednak tylko relacja ojciec - córka jest w tym filmie dla mnie na tak wysoką ocenę i jest tak dobrze pokazane.
Cała reszta była dla mnie męcząca i troche za obszerna chyba...

ocenił(a) film na 7
Safo

“Ojciec niby ją szuka, cierpi, wariuje, ale jak ją znajduje, to zostawia. Chociaż to tylko szesnastolatka“ - nie i to z dwóch powodów: gdy ha znalazł miała 25 lat lub więcej a zająć jej nie mógł bo cały byk ukształtowany w taki sposób by grzecznie szanować granice które są stawiane przez innych ludzi.

ocenił(a) film na 5
Nina281

Ja nie zauważyłam, by miało minąć z 10 lat, gdy ją znalazł. Upływ czasu był chyba pokazany, gdy później czekał przed tym budynkiem, licząc, że wróci. Tak to przynajmniej zapamiętałam. Niezależnie jednak od wieku, ukształtowanie, grzeczność etc. według mnie nie ma wpływu - gdy dziecko krzyczy o pomoc, to się pomaga, albo jest się beznadziejnym ojcem.
To mi przypomina ten polski film o grze komputerowej - dzieciak zamykał się w pokoju, nie wychodził, rodzice udawali, że jest ok, nawet nie wzieli śrubokrętu do ręki, by wykręcić zamek, spróbować coś zrobić... Może i ci rodzice też tak byli ukształtowani, ale czy byli dobrymi rodzicami?

ocenił(a) film na 7
Safo

Tak chyba właśnie oglądałaś ten film - niewiele zauważając. Gdy podłożyła bombę miała 16 lat, gdy się spotkali po pierwsze ojciec mówi "gdzie byłaś przez wszystkie te lata", po drugie śledczy mówi "po tylu latach nie ma żadnego śladu", żona mówi :tyle lat minęło", ojciec mówi że jest kobietą itp itd

ocenił(a) film na 5
Nina281

Film był nudny, więc teraz niewiele już z niego pamiętam. Może jakby za Rotha się wziąć to wszystkie te bezsensy i skrótowe sceny by się rozjaśniły.

ocenił(a) film na 8
AnT

Śpieszę z pomocą ;-)
"O czym to było?" - skoro polityka, poglądy, tło historyczno-społeczne czy też zagadka kryminalna sama w sobie zeszły na dalszy plan, można zaryzykować stwierdzenie że film "Amerykańska sielanka" był o wpływie wyborów życiowych jednych ludzi na życie innych ludzi, główny bohater (załóżmy że on był postacią centralną) był w oczach innych ucieleśnieniem amerykańskiego snu jednak wcale w nim nie żył. Dziewczynka - trzeba sobie dopowiedzieć kilka spraw, rodzice zrobili wielki problem z jąkania (niepotrzebnie), więc miała sesje z nawiedzoną panią psycholog która oczywiście lepiej wiedziała kim są jej rodzice (lepiej od samych zainteresowanych), uważam że to ona w głównej mierze miała destrukcyjny wpływ na dziecko wmawiając jej pewne rzeczy, stąd też wynikła cała ta sprawa "o jakichś damsko-męskich napięciach między córką i ojcem", nie było takiego napięcia dziecko pośrednio miało wmówione że rywalizuje z piękną "nieosiągalną" matką o względy ojca. Reszta poglądów dziewczynki o niesprawiedliwości społecznej i.t.d. to tylko średnia wypadkowa epizodów z życia które utkwiły jej w pamięci.

ocenił(a) film na 5
mitrus80

Nie wiadomo, czy psycholożka wszystko wmówiła dziewczynce. Reakcja matki jak dla mnie pokazywała, że coś jest na rzeczy. Ani nie próbowała dyskutować, ani nie zmieniła córce psychologa (jakby zrobili normalni rodzice oburzeni, że im się wmawia bzdury) - tylko zrezygnowała z biwaku, by ojciec z córką sami na niego pojechali. Podobnie ojciec, gdy córka próbowała go całować, a potem poskarżyła się, że ma problem z chłopcami w szkole - rozumiem, że dla ojca rozmowa z córką o chłopcach jest szczególnie trudna, ale dziewczynka czekała aż powie cokolwiek - a on tylko zapalił silnik i bez słowa ruszył.
Z matką zdecydowanie było coś nie tak - jaka matka ot tak zapomina o dziecku i nie chce o nim słyszeć? Jakby lifting był najlepszą terapią i spowodował amnezję. Normalna matka nigdy by nie zapomniała o dziecku, niezależnie od tego, co by zrobiło, a ona zachowywała się tak, jakby córka jej na złość robiła. Ojciec niezguła - z jednej strony akceptuje decyzję żony o wyrzuceniu dziecka z życia, więc nawet jej nie informuje, że ją odnalazł - a to przecież mogło by zmienić zachowanie żony. I tak samo córce pozwala odejść, chociaż widzi, że potrzebuje pomocy...

ocenił(a) film na 8
Safo

Ogólnie to się nie zgadzam, ale nie chcę rozdrabniać na części całej twojej wypowiedzi, niech każdy sobie wedle swojego odbioru tłumaczy sytuacje przedstawione w filmie, wg mnie jest to film udany, chociaż wierzę że pewna "teatralność" (czy brak konsekwencji w którą stronę się skierować) całego obrazu może części kinomanów przeszkadzać. Ja nie potrzebuję mieć wszystkiego czysto na papierze, pozostawmy pewne rzeczy własnej wyobraźni/sumieniu. Pozdrawiam i szanuję twoje zdanie ;-)

ocenił(a) film na 7
Safo

No Twoje argumenty mnie przekonały ;) Co nie znaczy,że film jest słaby.

ocenił(a) film na 5
aronn

Nie jest słaby. Jestem świadoma tego, że mogłam go niżej ocenić niż na to zasługuje głównie dlatego, że mnie tacy ludzie irytują;-) Ale zwiastun zasługuje na oskara - świetnie dobrane sceny z super muzyką.

ocenił(a) film na 7
Safo

No akurat zwiastunów unikam jak ognia(za dużo zdradzają) za to lubię je oglądać juz po projekcji danego filmu,tak więc zaraz luknę.

ocenił(a) film na 7
Safo

Uważam, że zdecydowanie za bardzo demonizujesz rodziców. Tak naprawdę to ojciec (oczywiście popełniał błędy, ale kto ich nie popełnia) jest naprawdę pozytywnym człowiekiem i w gruncie rzeczy dobrym ojcem. Kocha córkę i naprawdę o nią walczy (mimo zbrodni której się dopuściła). Obecnie żyjemy w czasach szaleńczej pogoni za karierą i pieniędzmi. Wielu rodziców prawie nie widuje swoich dzieci, a co dopiero regularnie rozmawiać o ich problemach czy rozterkach. Nazywanie tej rodziny patologiczną jest totalnym nieporozumieniem. Znam wiele rodzin pijaków, takich w których rodzice zacharowywują by mieć co do garnka włożyć lub takich co pracują od rana do wieczora dla kariery, a mimo to dzieci jakoś sobie radzą. Wiele przy wychowaniu córki można było zrobić inaczej ale w mojej ocenie nic tak naprawdę nie dawało gwarancji, że sprawy potoczyłyby się inaczej.

ocenił(a) film na 7
Kot25

Dokładnie jak piszesz równiez nie demonizowałbym jej rodziców...

ocenił(a) film na 5
Kot25

Nie wydaje mi się. Owszem, jest pozytywnym człowiekiem i kocha córkę. Ale czy o nią walczy? Szuka jej, a gdy znajduje zagubione dziecko, które krzyczy o pomoc - odchodzi. Nie ma tu nic do rzeczy, że mu kazała. Mówi się różne rzeczy, chociaż tak naprawdę pragnie się czegoś zupełnie innego. Ostatecznie ją porzucili oboje rodzice, najpierw matka, potem ojciec. Potem mógł sobie wracać w to samo miejsce, gdzie znalazł córkę, ale już stracił moment, kiedy naprawdę mógł jej pomóc. Dla mnie zachowanie niezrozumiałe.

Safo

Jasne, mógł przecież obezwładnić ją ciosem w szczękę, związać i zawlec do domu. A potem żyliby długo i szczęśliwie.

Był bezradny wobec córki, w której nie mógł rozpoznać swojego dziecka. Tylko siłą mógł ja zatrzymać. Ale do tego nie potrafił się zmusić.

ocenił(a) film na 7
Safo

Innym wytykasz, gdy "dopowiadają" coś, czego w filmie wprost nie było (wielu rzeczy nie było wprost, to jego zaleta), zaś sama robisz to non stop, dobudowując intencje do zdarzeń, które są obiektywnie w filmie przedstawione (np. wyjazd w góry bez matki, który ja np odczytałam jako uzgodnioną między rodzicami próbę podjęcia porozumienia przez to z nich, które ma większy wpływa na dziecko).

ocenił(a) film na 5
Nina281

A skąd pomysł owego uzgodnienia? To nie współczesny film, nie bez powodu akcja dzieje się w tamtych czasach. Z jednej strony mają być zwykłymi wieśniakami, a z drugiej w głowie ma im się pojawić coś, na co nie wpadliby rodzice z tamtych czasów (podpowiem: samotny wyjazd ojca z córką, gdy matka żyje i niby zdrowa...).

ocenił(a) film na 5
mitrus80

Dobra uwaga z tą psycholożką, potwierdza to tekst brata z początku filmu, że niepotrzebnie rodzice robili takie halo z jąkania. Czyli brat ma świadomość, że wizyty u psycholog mogły mieć kluczowy wpływ na destrukcyjny rozwój Merry.

amfre

Nawet ojciec Szweda mówił mu, że język nie nadąża za umysłem i kiedyś to przejdzie jak dorośnie. Oni na siłę chcieli, aby ich córka była ideałem tak jak oni. Przystojnym biznesmenem i brylującą miss america.

perun_6

Nie widzę tego nacisku na to, żeby była idealna. Widzę natomiast niepokój rodziców, którzy widza, że ich córka cierpi.

AnT

Niestety muszę się z Tobą zgodzić, całkiem obiecujący zwiastun, świetna obsada i pierwsza połowa filmu dająca nadzieję na ciekawe rozwinięcie, i czekałam na w sumie wszystko jedno czy dramat obyczajowy, czy thriller czy też cokolwiek INTERESUJĄCEGO.
Niestety druga część filmu kładła na łopatki początkowy potencjał i jedyne myśli jakie mi chodziły po głowie oprócz narastającej frustracji - to czy wyjść już teraz czy domęczyć do końca.

ocenił(a) film na 7
AnT

Witam) całkiem niezły film, zaczyna się nudnawo, ale nabiera rumieńców) ciekawy wątek rozliczenia z tzw kontrkulturą lat 60)

AnT

Myślę, że to jest (niestety) jeden z tych filmów, które trudno zrozumieć, jeśli się nie czytało książki. Problem polega na tym, że u Rotha narracja jest kompletnie nielinearna - bohater przypomina sonie coś, co było wiele lat wcześniej, a potem płynnie przechodzi do czasów późniejszych i znowu cofa się o wiele lat… Książka przypomina raczej to, jak myślimy, niż to, jak zwykle konstruuje się powieści.

ocenił(a) film na 3
Janhalb

Kurcze, w sumie przymierzałem się, żeby ją przeczytać. Brzmi, jakby po prostu przełożenie ksiązki na film wyszło fatalnie, bo zburzyło to, co było jej istotą, czyli wlasnie narrację. W sumie trochę na to wygląda, bo film niby opowiada prostą, linearną historię, a burdel jest w nim nieludzki.

Janhalb

Mamy film jako zamkniętą całość i nie możemy odwoływać się do książki. Wszystko, co trzeba, powinno być w filmie, a jeśli nie ma, to albo widz tego nie dostrzega, albo reżyser nawalił.

ocenił(a) film na 3
AnT

Świetnie to podsumowałeś. Nie mogłam się doczekać, kiedy to wszystko się skończy.

ocenił(a) film na 7
reggy7

Aha a Victoria na 10?Akurat te dwa filmy dzieli galaktyka oczywiście Victoria nawet nie umywa się do tego w żadnym aspekcie.

ocenił(a) film na 3
aronn

Tak, Victoria na 10 :) A u mnie odwrotnie - ten film nie umywa się do Victorii...:) Tak już mam, no cóż...:)

AnT

Zgadzam się z założycielem wątku. Powód porzucenia, niewyjaśnienia poszczególnych wątków jest prosty: prozy Rotha nie da się przenieść na ekran. Może, gdyby film trwał kilka godzin...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones