Coś ma w sobie to filmidło z feminizmu trzeciej fali - jest wulgarne, nihilistyczne i nachalnie krzykliwe.
Jedynym pozytywem mogłyby być w miarę zgrabnie zaaranżowane sceny bijatyk i strzelanek, ale pozbawione oparcia w jakiejś chociaż odrobinę oryginalnej i emocjonalnie angażującej fabule są tylko irytującymi orgiami sadyzmu.