Muszę Ci przyznać trochę racji, chociaż wolę, jeśli nie używa się zwrotów typu "powinien się stuknąć" ;). Ale żeby za bardzo nie odbiegać od tematu - też przez większą część filmu miałam wrażenie, że to jakiś marny żart... Nie lubię, kiedy w filmach na podstawie sztuk teatralnych wykorzystywane są oryginalne dialogi (wydaje mi się to zupełnie nienaturalne), a tutaj to już była kompletna klapa. Pamiętam, że w kilku momentach miałam ochotę to coś wyłączyć, ale cóż, zawsze oglądam do końca. Niestety, w tym przypadku tylko straciłam czas. Moim zdaniem to było po prostu żenujące, jakaś kpina.
Pszepraszam za moje wyrażenie, ale faktem jest, że pan Luhrmann nie rozumie jak działają filmy. Oto niektóre z jego wypowiedzi z wywiadów
"Trzeba zawsze na początku mówić widzom jakie będzie zakończenie"
"Historia musi być tak liniowa jak to tylko możliwe"
Jedyną dobrą rzeczą w tum filmie jest to, że nie jest przecenionym przez krytyków musicalem z niedopasowaną muzyką, główną parą pozbawioną jakiejkolwiek chemii i złym, który po prostu jest idiotą(piszę tak często ale on po prostu bije rekordy). Od tego mamy Moulin Rouge.
Mi się właśnie film bardzo podobał przez swój "stuknięty" format :) Ale co kto lubi
Na początku też pomyślałam, że ten film jest bez sensu, ale rok temu oglądając to z moją siostrą po raz drugi (jakiś konkurs siostra miała, gdzie trzeba było ten film obejrzeć), stwierdziłam że film jest bardzo dobry, w nieco oryginalny sposób przedstawia dramat Szekspira. Film nie miał być jakiś poważny, tylko przyjemny dla oka. I taki był. Do tego rola DiCaprio - świetnie ukazał przemianę Romea ;)